Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 11.06
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
się krewni z miasta i ze wsi. Wizyty te miały charakter - jak pisze Feliks - utylitarno-potoczny.
Przyjeżdżał szwagier pomóc złożyć szafę, zaś wujenka - kupić kremplinę na garsonkę. Wieczorem, po "Czterech pancernych", piło się nowo odkrytą miejską kawę. Wpadał cioteczny brat na kielicha, już nie chłop, lecz robotnik. Na imieniny też prosiło się krewniactwo bliższe i dalsze, a jak się w blokowym mieszkaniu przy stole nie pomieścili, to jedli na raty i było dobrze.
Jesienią miejscy walili na pola krewniacze pomagać w żniwach i kopaniu kartofli, spodziewając się, nie bez racji, że parę worków z ukopania przyjedzie do ich blokowej piwnicy. No i
się krewni z miasta i ze wsi. Wizyty te miały charakter - jak pisze Feliks - utylitarno-potoczny.<br>Przyjeżdżał szwagier pomóc złożyć szafę, zaś wujenka - kupić kremplinę na garsonkę. Wieczorem, po "Czterech pancernych", piło się nowo odkrytą miejską kawę. Wpadał cioteczny brat na kielicha, już nie chłop, lecz robotnik. Na imieniny też prosiło się krewniactwo bliższe i dalsze, a jak się w blokowym mieszkaniu przy stole nie pomieścili, to jedli na raty i było dobrze.<br>Jesienią miejscy walili na pola krewniacze pomagać w żniwach i kopaniu kartofli, spodziewając się, nie bez racji, że parę worków z ukopania przyjedzie do ich blokowej piwnicy. No i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego