Najpierw odwiedziliśmy kolegów z teatru, którzy mieli obóz "kondycyjny" w małej miejscowości Pasym na Mazurach. Pięknie położona wśród ośmiu jezior różnej wielkości, witała się z przyjezdnymi widokiem trzech malowniczych wież, które pierwsze pojawiały się na horyzoncie, gdy nadjeżdżało się od strony szosy, łączącej Olsztyn ze Szczytnem. Wieża kościoła katolickiego, kościoła protestanckiego i wieża ciśnień. Na strychu u miejscowego gospodarza, Mazura Józefa Dulischa, gnieździło się nas kilkanaście osób, powiązanych ze sobą rozmaitymi więzami przyjaźni i sympatii. Nas - mnie z Magdą - traktowano nieco z dystansem, bo byliśmy na tym obozie jedyną "stałą" parą, byliśmy jakby zbyt poważni na to towarzystwo. Po dziesięciu dniach