snadź słowa te wypowiedział w złą godzinę, gdyż nagle poczuł się objęty czyjąś mocną ręką, która zdławiła go bezlitośnie, i zanim zdążył krzyknąć, już leżał z wierzchowcem na ziemi, a obok w prochu i pyle poniewierała się dumna flaga Polandy. Nad nim szczerzyła zęby uradowana, szczęśliwa Pacia. Wódz Górali chciał protestować, chciał wołać gniewnie, lecz opamiętał się jednak wobec widma wiecznej hańby.<br>Doliniarze też ponieśli stratę. Bracia Korsacy, już spieszeni, mężnym głosem zagrzewali współtowarzyszy do walki, która nie była łatwa mimo pierwszych szczęśliwych zwycięstw.<br>Żmogus, dosiadający wytrwałego Szczypę, siał zamieszanie i strach w szeregach żołnierzy Dolnych Młynów. Właśnie napatoczył mu się