Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
że na razie idziemy prawie łeb w łeb. Ale pan pozwoli, muszę coś zjeść i umyć się.
- Oczywiście, rozumiem.
Gorczyca kiwnął ręką na Skowrońskiego, który właśnie opuszczał park, i razem podążyli w kierunku wyjścia.
Kilku dziennikarzy otoczyło umorusanego Kosińskiego.
- Były jakieś kłopoty?
- Żadnych.
- A jak czasy?
- Niezłe. Trzeba poczekać na prowizoryczne wyniki. - Jak się panu wydaje, który z was ma większe szanse?
- Lepszy, po prostu lepszy.

Rozejrzał się odruchowo szukając w tłumie Alicji, ale przypomniawszy sobie wczorajszy incydent zrozumiał, że tu nie powinien się jej spodziewać.
Idąc w kierunku hotelu zobaczył jadący przez parking samochód Piekarskiego. Bok samochodu był rozdarty, ale
że na razie idziemy prawie łeb w łeb. Ale pan pozwoli, muszę coś zjeść i umyć się.<br>- Oczywiście, rozumiem.<br>Gorczyca kiwnął ręką na Skowrońskiego, który właśnie opuszczał park, i razem podążyli w kierunku wyjścia.<br>Kilku dziennikarzy otoczyło umorusanego Kosińskiego.<br>- Były jakieś kłopoty?<br>- Żadnych.<br>- A jak czasy?<br>- Niezłe. Trzeba poczekać na prowizoryczne wyniki. - Jak się panu wydaje, który z was ma większe szanse?<br>- Lepszy, po prostu lepszy.<br>&lt;page nr=81&gt;<br>Rozejrzał się odruchowo szukając w tłumie Alicji, ale przypomniawszy sobie wczorajszy incydent zrozumiał, że tu nie powinien się jej spodziewać.<br>Idąc w kierunku hotelu zobaczył jadący przez parking samochód Piekarskiego. Bok samochodu był rozdarty, ale
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego