Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
końca pokornym tonem. - Ale od wczoraj jestem na chodzie. Musiałam się trochę odświeżyć, żeby tu panu nie zasnąć na krześle.
- Są prostsze metody - mruknął. - Można unikać krzeseł.
- Pan powinien - uśmiechnęła się. - Strasznie z pana cieknie. - Dwa kroki i była w kuchni. - Zrobię coś do picia, a pan niech idzie pod prysznic. Bo gotów mi się pan przeziębić, a to by była katastrofa.
- Słucham?! - nie wierzył, że powiedziała coś takiego.
- Katastrofa - powtórzyła. - No, już, już.
Zbiła go z tropu do tego stopnia, że dał się zagnać za drzwi i nawet sam je za sobą zamknął. Stał potem jakiś czas obok pralki, na
końca pokornym tonem. - Ale od wczoraj jestem na chodzie. Musiałam się trochę odświeżyć, żeby tu panu nie zasnąć na krześle.<br>- Są prostsze metody - mruknął. - Można unikać krzeseł.<br>- Pan powinien - uśmiechnęła się. - Strasznie z pana cieknie. - Dwa kroki i była w kuchni. - Zrobię coś do picia, a pan niech idzie pod prysznic. Bo gotów mi się pan przeziębić, a to by była katastrofa.<br>- Słucham?! - nie wierzył, że powiedziała coś takiego.<br>- Katastrofa - powtórzyła. - No, już, już.<br>Zbiła go z tropu do tego stopnia, że dał się zagnać za drzwi i nawet sam je za sobą zamknął. Stał potem jakiś czas obok pralki, na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego