fyrtając, w kierunku najbliższej trattorii na spaghettini al burro się udała.<br>Bronowicz podobnie do Ristorante Premiera kroki skierował, by smaczny befsztyk zamówić. Piękne włoskie słoneczko za murami miasta się skryło, na ratuszu wybiła ósma.<br>Niedługo Bronowicz dopijał trzeci kieliszek przedniego vino rosso - tak jak Bachus, pomyślał. Przez jedwabną zasłonę dymu przebijały się fragmenty rozmowy dwóch starszych panów, którzy, gdyby nie zasadnicze różnice fizjonomiczne, podobni byliby do siebie jak dwie krople wody:<br>- Ale ten Giotto!<br>- A to, to... majstersztyk!<br>- Co za kolor!<br>- I forma!<br>- A Cimabue? A Sodoma?<br>- A Bonaventura?<br>- Tak, i Bonaventura, i Andrea Orcagna, cacy, cacy, "L'art de la vie se