Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
Skądże?
- Byliśmy razem w Ostii. Przywiozłeś pana. Nie przypominasz sobie?
- A, prawda.
Tym razem jednak nie pojechaliśmy do Ostii. Wieśniewicz nie chciał. Że nudno! Że tłoczno! Zresztą tak zdecydował bez szczegółowszych wyjaśnień. Wiózł, gdzie chciał. Wpadliśmy tylko na via Avezzano po mój kostium. Pół godziny później rozpoznałem je - Fiumicino! Tu, przebrawszy się w kabinach, wynajęliśmy łódź. Tak znowu życzył sobie Wieśniewicz. Ani nas, ani siebie nie miał zamiaru męczyć wiosłowaniem. Chciał tylko oddalić się od brzegu. Powiedział:
- Będzie ciszej, spokojniej, czyściej.
Czyściej rzeczywiście było. Co do ciszy i spokoju - różnie, bo Wieśniewicz kąpał się wesoło. Burzył wkoło siebie wodę albo krzesał
Skądże?<br>- Byliśmy razem w Ostii. Przywiozłeś pana. Nie przypominasz sobie?<br>- A, prawda.<br>Tym razem jednak nie pojechaliśmy do Ostii. Wieśniewicz nie chciał. Że nudno! Że tłoczno! Zresztą tak zdecydował bez szczegółowszych wyjaśnień. Wiózł, gdzie chciał. Wpadliśmy tylko na via Avezzano po mój kostium. Pół godziny później rozpoznałem je - Fiumicino! Tu, przebrawszy się w kabinach, wynajęliśmy łódź. Tak znowu życzył sobie Wieśniewicz. Ani nas, ani siebie nie miał zamiaru męczyć wiosłowaniem. Chciał tylko oddalić się od brzegu. Powiedział:<br>- Będzie ciszej, spokojniej, czyściej.<br>Czyściej rzeczywiście było. Co do ciszy i spokoju - różnie, bo Wieśniewicz kąpał się wesoło. Burzył wkoło siebie wodę albo krzesał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego