w pierwszej<br>kolejności postrzegać powinien - głosami i śpiewami swego własnego<br>wnętrza? I czy postanowiła dać mu wreszcie prztyczka w nos, by się<br>przebudził i spojrzał łaskawszym, a przede wszystkim uważniejszym okiem<br>na siebie samego?<br><br> Może tak, może tak to się odbyło. Chociaż to, co zaczął robić w<br>ostatnich miesiącach, sam przecież dobrze nie wiedząc, w jakim celu,<br>musiało stanowić zapewne już wstęp. Początek narodzin pomysłu.<br><br> Później wielokrotnie zadawał sobie tego typu pytania. I często<br>dochodził do wniosku, że cała jego mroczna działalność, którą prowadził<br>w ostatnich tygodniach, to były nieświadome przygotowania. Rozpychanie<br>się poczwarki w kokonie.<br><br> Nie wiedział również, dlaczego tak