Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
pustka zbyt pusta, cienie za długie i za wyraźne, mrok wśród ulic zbyt mroczny w stosunku do przestrzennej jasności szafirowego nieba. Na moście mało nie wybuchnąłem śmiechem na widok jeziora, które najwyraźniej było ciemną płachtą, niezręcznie pomarszczoną i wyszytą świecącymi cekinami. Niemniej rozśmieszyły mnie Alpy, plastyczne, za małe i proporcjami przeczące prawom perspektywy. Jednak niebo nade mną było wciąż przestrzenne, świetliste, wieczne, kosmiczne i autentyczne, nie wzbudzało śmiechu, a raczej zachwycenie i podziw, pomieszane z grozą. Zresztą śmiech zamarł nagle we mnie i skurczył się trwogą, bo wtem spod przęsła mostu z lewej strony śmignął jakiś cień i zniknął w bulwarze
pustka zbyt pusta, cienie za długie i za wyraźne, mrok wśród ulic zbyt mroczny w stosunku do przestrzennej jasności szafirowego nieba. Na moście mało nie wybuchnąłem śmiechem na widok jeziora, które najwyraźniej było ciemną płachtą, niezręcznie pomarszczoną i wyszytą świecącymi cekinami. Niemniej rozśmieszyły mnie Alpy, plastyczne, za małe i proporcjami przeczące prawom perspektywy. Jednak niebo nade mną było wciąż przestrzenne, świetliste, wieczne, kosmiczne i autentyczne, nie wzbudzało śmiechu, a raczej zachwycenie i podziw, pomieszane z grozą. Zresztą śmiech zamarł nagle we mnie i skurczył się trwogą, bo wtem spod przęsła mostu z lewej strony śmignął jakiś cień i zniknął w bulwarze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego