co robi... Nacierpiał się Francuz, nieboraczek, nacierpiał! Czy wyście go nieśli, młodziankowie święci?<br>- Najpierw tośmy go prowadzili ująwszy pod ręce, ale musiało go mocno zaboleć, więc potem nieśliśmy go na rękach.<br>- Na noszach trzeba było, na noszach! - Kiedy nie było...<br>- To choćby na desce, aby ręki nie urazić. Był tu przede mną ksiądz, który mi opowiadał to, co jemu opowiadał jego poprzednik. W sześćdziesiątym trzecim roku mieszkał w tym domku młody ksiądz, co się umiał obchodzić ze strzelbą. Na sto kroków trafiał. A jednego dnia zamknął kościółek i poszedł wojować do lasu. Pod Bejgołą go ustrzelili... To wieś panów Gąsowskich, niedaleko stąd