Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
wtedy było już o kilka sekund za późno.
***
Najpierw nie mógł zasnąć, a potem rozległ się pisk domofonu. Był półprzytomny nawet po piątym czy szóstym sygnale, więc przyszło mu do głowy, że chyba spał.
Było ciemno. Całkiem. Nie żaden wczesny ranek - regularna noc.
Nie obudził się na dobre, idąc do przedpokoju. Na oślep, nie zapalając światła, wcisnął guzik. W doskonałej ciszy usłyszał odgłos szybkich, miękko stawianych kroków. Jakiś cholerny nocny sprinter. Przekręcił zasuwę i zmrużył oczy w obronie przed światłem.
- No to jestem.
Wpatrywał się przez chwilę tępo w bladą twarz nad czernią zapiętej pod szyję skórzanej kurtki. Z góry i
wtedy było już o kilka sekund za późno.<br>***<br>Najpierw nie mógł zasnąć, a potem rozległ się pisk domofonu. Był półprzytomny nawet po piątym czy szóstym sygnale, więc przyszło mu do głowy, że chyba spał.<br>Było ciemno. Całkiem. Nie żaden wczesny ranek - regularna noc.<br>Nie obudził się na dobre, idąc do przedpokoju. Na oślep, nie zapalając światła, wcisnął guzik. W doskonałej ciszy usłyszał odgłos szybkich, miękko stawianych kroków. Jakiś cholerny nocny sprinter. Przekręcił zasuwę i zmrużył oczy w obronie przed światłem.<br>- No to jestem.<br>Wpatrywał się przez chwilę tępo w bladą twarz nad czernią zapiętej pod szyję skórzanej kurtki. Z góry i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego