butelką mocnego ziołowego likieru, który jej zdaniem miał nam dodać sił po kąpieli. Wróciła po dobrej chwili ślicznie przeczesana i wystrojona na wieczór, z tym, że wzgląd na niską temperaturę na Monte Cavo przy wyborze jej sukni nie odegrał roli. Nie zapomniała o nim jednak. Bo okazało się, że w przedpokoju przygotowała dla siebie futrzaną zarzutkę, a dla nas, z garderoby męża, który, zdaje się, był w podróży służbowej, po swetrze i po szaliku. Wzięliśmy to wszystko i zeszli na dół.<br>Na górze nie od razu poszliśmy do restauracji. Pospacerowałiśmy trochę po zalesionym szczycie. Wreszcie ów taras, na który mnie kiedyś