się spotykać, już nie w jednym domu, a w trzech. Michasia Danielowa była w istocie żądna hołdów, ale nie wierzyła też, aby czyjekolwiek współzawodnictwo mogło jej te hołdy odebrać. Lubiła pod każdym względem błyszczeć, lecz na światło, w którym chodziła, wyciągała innych, nawet, owszem, posiadała wyjątkowe zdolności do organizowania udanych przedsięwzięć towarzyskich. Czy na przyjęciu, czy na wycieczce lub ślizgawce, czy w czasie poważniejszych zebrań umiała uwydatnić rolę i zalety każdego z uczestników, tak że wszyscy czuli się dobrze, na swoim miejscu, potrzebni i pożądani - i chętnie wobec tego przyznawali jej we wszystkim pierwszeństwo. Nie posiadała wielkiego wykształcenia, nie ukończyła nawet