Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Nagi sad
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1967
te wszystkie
lata nie mogłem jakoś dojść do zwykłej zgody, nie mówiąc już o
zażyłości. Jechałem przecież furmanką, w latrach co prawda, nie żadnym
półkoszkiem weselnym czy bryczką, ale przecież wybierałem się piechotą.
I siedzenie miałem osobne, wysokie, z owsianej słomy, derką nakryte,
jak ktoś znaczny, a woźnica siedzący na przedzie z tak wielką miłością
i uszanowaniem był dla mnie, jakby urzędnika wiózł na podatki albo
księdza do parafii, że chętniej mówiłby mi "panie" niż - synu.
A przede wszystkim koń na tę okazję był godny. Nie jakieś tam marne
szkapisko od pługa, z zaropiałymi oczami, wyleniałe albo i parszywe,
lecz prawdziwy
te wszystkie<br>lata nie mogłem jakoś dojść do zwykłej zgody, nie mówiąc już o<br>zażyłości. Jechałem przecież furmanką, w &lt;orig&gt;latrach&lt;/&gt; co prawda, nie żadnym<br>półkoszkiem weselnym czy bryczką, ale przecież wybierałem się piechotą.<br>I siedzenie miałem osobne, wysokie, z owsianej słomy, derką nakryte,<br>jak ktoś znaczny, a woźnica siedzący na przedzie z tak wielką miłością<br>i uszanowaniem był dla mnie, jakby urzędnika wiózł na podatki albo<br>księdza do parafii, że chętniej mówiłby mi "panie" niż - synu.<br> A przede wszystkim koń na tę okazję był godny. Nie jakieś tam marne<br>szkapisko od pługa, z zaropiałymi oczami, wyleniałe albo i parszywe,<br>lecz prawdziwy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego