Typ tekstu: Książka
Autor: Krawczyk Piotr
Tytuł: Plamka światła
Rok: 1997
poznaję cię. Myślałam, że nie jesteś już w stanie mnie
niczym zaskoczyć. Adam, słowo daję, naprawdę świetnie to wygląda! I to
światło przebijające przez masy wody, jakbyśmy obserwowali dno z
pokładu batyskafu czy stacji podwodnej. Co chcesz tu jeszcze dodać?
Adam zadowolony obrócił się z powrotem do rysownicy.
- Chcę tutaj przejechać napisem, tak na dnie, wiesz, jakbyśmy
odkrywali znaleziska z zatopionego wraku. Każda litera osobno, jak
osobny przedmiot. Każda inna, uszkodzona, i też porośnięta wodorostami.
- Takimi jak te tu, dostojne?
- Nie, takimi bardziej oślizgłymi, wiesz, jak nadgniły mech.
- A litery jakiego będą koloru?
- Jeszcze nie wiem. Może żółte? Ale tak czy
poznaję cię. Myślałam, że nie jesteś już w stanie mnie<br>niczym zaskoczyć. Adam, słowo daję, naprawdę świetnie to wygląda! I to<br>światło przebijające przez masy wody, jakbyśmy obserwowali dno z<br>pokładu batyskafu czy stacji podwodnej. Co chcesz tu jeszcze dodać?<br> Adam zadowolony obrócił się z powrotem do rysownicy.<br> - Chcę tutaj przejechać napisem, tak na dnie, wiesz, jakbyśmy<br>odkrywali znaleziska z zatopionego wraku. Każda litera osobno, jak<br>osobny przedmiot. Każda inna, uszkodzona, i też porośnięta wodorostami.<br> - Takimi jak te tu, dostojne?<br> - Nie, takimi bardziej oślizgłymi, wiesz, jak nadgniły mech.<br> - A litery jakiego będą koloru?<br> - Jeszcze nie wiem. Może żółte? Ale tak czy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego