byłam młoda, bardzo młoda... Rozumie pan, pamiętam nawet jej usprawiedliwienia. Ale przede wszystkim dzieci, mój Boże, te dzieci. Wyłączyła je, jak się wyłącza kompa. Przestała karmić, zakneblowała, zamknęła w łazience, poszła się zabawić. Spokój. Pamiętam, jak to robię. Rozumie pan? Ja to pamiętam. I żeby to jeszcze było całkowicie obce, przekopiowane z cudzego życia... ale to się miesza, miksuje, przeplata, adaptuje do mojej własnej pamięci! W jednym ze wspomnień kocham się z tym jej/moim mężem pod lustrem - i w odbiciu to jestem ja, ja! Monada odpadła, ale zostawiła kawałek siebie, żądło, jad, i to się teraz wżera we mnie, rozrasta