Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
skroniach... Czy naprawdę mógł widzieć, jak zmieniała się w małe dziecko?
- No chodź. Świec jeszcze nie ma.
- Nie chcę przeszkadzać.
- Jezu, przestań ględzić! To po to przyszłaś, żeby nie przeszkadzać?
Uścisnęli się serdecznie. Trawka przyniosła ze sobą zapach burzy i żubrzyc. Czuł tę woń wyraźnie w jej mokrych włosach, w przemoczonym ubraniu, czuł w jej całym ciele, które nieświadomie, na krótką chwilę poddane północnym, emanowało ich ciepłem. Jedna z kropel żubrzego deszczu błyszczała niebiesko na jej skroni. Trawka odchyliła głowę i kropla zbiegła delikatną strużką na policzek, wyrysowując tajemniczy zygzak. Gdyby mógł, rozebrałby ją do naga i zlizywał dokładnie zapach chmur
skroniach... Czy naprawdę mógł widzieć, jak zmieniała się w małe dziecko?<br>- No chodź. Świec jeszcze nie ma.<br>- Nie chcę przeszkadzać.<br>- Jezu, przestań ględzić! To po to przyszłaś, żeby nie przeszkadzać?<br>Uścisnęli się serdecznie. Trawka przyniosła ze sobą zapach burzy i żubrzyc. Czuł tę woń wyraźnie w jej mokrych włosach, w przemoczonym ubraniu, czuł w jej całym ciele, które nieświadomie, na krótką chwilę poddane północnym, emanowało ich ciepłem. Jedna z kropel żubrzego deszczu błyszczała niebiesko na jej skroni. Trawka odchyliła głowę i kropla zbiegła delikatną strużką na policzek, wyrysowując tajemniczy zygzak. Gdyby mógł, rozebrałby ją do naga i zlizywał dokładnie zapach chmur
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego