nie epickiego smutasa. Na więcej nie będziesz miał ani czasu, ani energii... Chodź ze mną, może się dowiesz, o co w tym wszystkim chodzi. Nie od razu oczywiście, ale kiedyś, może niedługo, na pewno - dyszał w ucho Zygmunta. - Łaach, ale wali - zatoczył się do tyłu.<br>Zygmunta taki obrót sprawy najwyraźniej przerastał. Grając na czas, zaciągał się raz za razem fajką i przesuwał językiem po pęczniejących wargach. Trochę przestraszony, trochę zdziwiony niespodziewaną gadką faceta, który z początku zdawał się jedynie namolnym zboczeńcem, chwycił się tego papierosa jak brzytwy. Zaraz... W burzy... w burzy chmur północnych. Może on to... Zygmunta olśniło.<br>- Ty jesteś