go otoczyli: <br>- Ale kwiaty! Ambasada! Na pewno zaproszenie! <br>Bierze nonszalancko te kwiaty, jakby całe życie był storczykami karmiony, szuka oczami Ewy, podchodzi do niej, podaje jej bukiet z miną Romea i bezczelnie zerka na mnie. I znów ją odciąga na bok, i znów coś jej tam szepce. Na szczęście inspicjentka przerywa te romanse. <br>- Panie Grzegorzu, panie Grzegorzu, na estradę! <br>Obciągnął frakową kamizelkę, przygładził włosy, wchodzi - wita go burza oklasków. <br>Z pokoju solistów wyszedł Jędrek, rozgląda się za Ewą. Wiem, że rozmawiał z tatą. Więc poszłam do taty. Usiadłam przy nim bliziutko, patrzę w oczy... Smutny jakiś, a przecież Grzegorz to jego