raz z tym wszystkim... Czekaj! - zawołała. Kierowałem się ku drzwiom, ona podbiegła do mnie, wzięła mnie za rękę i uśmiechnęła się. - Nie, nie chciałabym jednak, żebyśmy tak się rozstali. Powiem ci na zakończenie coś, co cię rozśmieszy, bo i mnie to bawi i dziwi, pomimo wszystko ten cały twój światopogląd przesiąkł jakoś we mnie i coś z tego zostało. Często łapię się na tym, że twoimi oczami patrzę na ludzi i znajduję w tym dużo zadowolenia.<br>- Kobieta-sfinks? - zapytałem, ale z życzliwym uśmiechem, bez złośliwości.<br>- Kobieta-sfinks - przytaknęła Ludka podobnie.<br>Potem, choć wszystko wołało we mnie, żeby wziąć ją w objęcia