ale wszystkie były małe, poniemieckie jak prawie całe oszczędzone przez wojnę miasteczko, więc ustalenie, gdzie mieszkają Jurzyńcowie, okazało się dziecinnie proste. Chyżewski wspiął się po archaicznych, drewnianych schodach i zapukał do drzwi, opatrzonych mosiężną tabliczką "A. Jurzyniec".<br>W progu stanęła pięćdziesięcioletnia, kompletnie pozbawiona entuzjazmu kobieta.<br>- Dzień dobry - uśmiechnął się. - Nie przeszkadzam?<br>- No... nie. Coś się stało?<br>Była zaniepokojona, ale to nic nie znaczyło. Chyżewski, jak cała policja, tonął w papierach i nie miał czasu na rozmowy z praworządną częścią społeczeństwa. Nie znali go, więc i bali się trochę.<br>- To drobiazg, proszę się nie denerwować. - Nadwaga, jedna litera przy nazwisku... Wdowa albo