grodowi. Stali blisko i choć nie dostrzegli samego rzutu, zauważyli znak wyzwania, a potem wpatrującego się w drzewo młodzieńca. To im wystarczyło.<br>- Stój! - krzyknął jeden z nich, a drugi dmuchnął w gwizdek, przywołując resztę krążących po placu strażników.<br>Jasnowłosy nie czekał. Zanurkował w tłum.<br>- Jazdaaaa! - zawołał jeden z opiekunów. Huk przewracanego kramu, krzyk kupca, trzask pękających garnków, fala ludzi pchnięta między chłopaka a ścigających go strażników. Spiskowcy znali się na swojej robocie.<br>Uciekinier co chwila znikał Doronowi z oczu, lecz za każdym razem, gdy Liść go dostrzegał, chłopak znajdował się coraz dalej od kasztanowców. Strażnicy utknęli w tłumie, przerażeni ludzie ściskali