przez nią poza domem. Starali się oczywiście okazywać jej zaufanie, chociaż tak naprawdę najchętniej nie spuszczaliby z oczu nawet na chwilę.<br><q>- Oczywiście, że ci wierzymy i nie będziemy nigdzie dzwonić</> - powiedział wtedy wbrew sobie Mirosław S. I pozwolił córce na to wieczorne wyjście. <q>"Myślę, że dobrze zrobiłeś. Przecież nie będziemy przez następne lata ciągle drżeć na myśl o jakimś kolejnym Dominiku, ani tym bardziej pilnować prawie dorosłego człowieka. Zrobiliśmy chyba wszystko, co można, aby ją uchronić przed nieszczęściem. A teraz - no cóż, co ma być, to będzie. Jak się uprze, żeby zrobić coś głupiego, to i tak zrobi, czy będziemy ją