on jest z tego dumny, że jest chory. Japońska wersja pracoholika to człowiek oddany firmie, skrajnie wyczerpany, umierający na posterunku cichą śmiercią. My, Polacy, jesteśmy dalecy od tego, by z człowieka, który się przepracowuje, robić bohatera narodowego.<br><br>Choć za PRL takie próby czyniono. Bo też kim, jak nie pracoholikami, byli przodownicy pracy - prządki z pękami przedwczesnych żylaków na nogach, górnicy z pylicą płuc <orig>nafedrowaną</> w pogoni za dzikimi normami, których bezsens wcale nie był dla nich przeszkodą.<br><br>Pracoholicy z pewnością nie są dziećmi epoki Balcerowicza. Doniesienia o nerwicach niedzielnych - bólach głowy i mięśni, odczuwanych przez nałogowców w dni wolne - w literaturze fachowej