pogłębiło konflikt, potem Andrzej robił filmy osobno. Zostawał poza Warszawą również na niedzielę, mówił, że musi odpocząć. Czuł się lepiej beze mnie. Więź słabła, on robił swoje, ja swoje. Ostateczna katastrofa nadeszła, kiedy odczuł potrzebę, żeby coś sobie udowodnić.<br>W tym czasie poznawałam coraz lepiej mojego obecnego męża. Był operatorem przy "Człowieku z marmuru" i "Bez znieczulenia", brakowało mi go przy "Dyrygencie". Ten film przyniósł koniec mojego małżeństwa. Łączę to z tytułem filmu, bo myślę, że sprawy zawodowe odgrywały jednak w tym wszystkim rolę najważniejszą.<br>Poznawałam więc coraz lepiej Edwarda. Wiedziałam, że podoba mu się mój styl gry, zauważyłam też, że stara