powiedziała Zosia z naciskiem. - Kawę zaraz zrobimy, oczywiście. Słuchaj, dla nich też...? <br>Kawa była niewinna, pilnowałyśmy jej specjalnie: nie było nadziei, że ktokolwiek się nią otruje. Mogłyśmy zrobić i dla nich. Ewa zdradzała nikłe zainteresowanie sytuacją w Aller<symbol desc="oslash">d, co chwila patrzyła na zegarek i ciągle wykazywała jakąś osobliwą nerwowość. Wyglądała przy tym tak, że Biała Glista na jej widok zsiniała na twarzy, całkowicie straciła humor, zabrała kawę i z niezwykłą dokładnością zamknęła drzwi, za którymi Bobuś kurował swoje poszkodowane ciemię. Zosia nie odzywała się prawie, nieufnie i z niechęcią oglądając najbardziej podejrzaną osobę.<br>- Muszę już jechać - powiedziała Ewa nagle. - Słuchaj, Joanna, może