Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Twarz jej zmieniła się, poszarzała, z oczu trysnęły łzy. Przyłożyła do twarzy chusteczkę, oparła czoło o stół i zaczęła spazmatycznie łkać.

Nasze stosunki z Kawryginami były zawsze chłodne, a pod koniec w Nowych Sokolnikach wręcz złe, toteż nie ulegało wątpliwości, że zjawienie się Anny Stiepanowny musiało kryć w sobie poważne przyczyny. Jej nagłe załamanie i niespodziany wybuch rozpaczy zdawały się potwierdzać to przypuszczenie.

Ojciec, szczególnie wrażliwy na łzy, otworzył szeroko oczy i ręką wkonał ruch, jak gdyby coś podrzucił do góry.

Matka podbiegła do Kawryginy i objęła ją ramieniem.

- Co się pani stało? Anna Stiepanowna! Co się stało?

- Aliosza... - wycedziła łkając
Twarz jej zmieniła się, poszarzała, z oczu trysnęły łzy. Przyłożyła do twarzy chusteczkę, oparła czoło o stół i zaczęła spazmatycznie łkać.<br><br>Nasze stosunki z Kawryginami były zawsze chłodne, a pod koniec w Nowych Sokolnikach wręcz złe, toteż nie ulegało wątpliwości, że zjawienie się Anny Stiepanowny musiało kryć w sobie poważne przyczyny. Jej nagłe załamanie i niespodziany wybuch rozpaczy zdawały się potwierdzać to przypuszczenie.<br><br>Ojciec, szczególnie wrażliwy na łzy, otworzył szeroko oczy i ręką wkonał ruch, jak gdyby coś podrzucił do góry.<br><br>Matka podbiegła do Kawryginy i objęła ją ramieniem.<br><br>- Co się pani stało? Anna Stiepanowna! Co się stało?<br><br>- Aliosza... - wycedziła łkając
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego