Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 5(500)
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1989
klasztor Benedyktynek.
Po roku przyszła i na niego kolej. Ale moje dzieci, których NKWD poszukiwało w Słonimie, aby je "bezpiecznie" umieścić w dietdomie z powodu nieobecności ojca i matki - ocalały. Spotkaliśmy się znowu w 2-gim Korpusie, ja po dwóch latach więzienia, on po roku. Każde z nas miało inny przydział. Witek nie był człowiekiem łatwym. Bardzo wybuchowy, niezrównoważony, zawsze w nerwach. Ale podstawową cechą jego charakteru była zawsze chęć niesienia pomocy innym. Są jeszcze chyba na świecie ludzie, którzy mu coś zawdzięczają. Był też niezwykle zaradny w każdych okolicznościach.
Widzieliśmy się kilka razy po wojnie, w Londynie i w Rzymie
klasztor Benedyktynek.<br> Po roku przyszła i na niego kolej. Ale moje dzieci, których NKWD poszukiwało w Słonimie, aby je "bezpiecznie" umieścić w &lt;orig&gt;dietdomie&lt;/&gt; z powodu nieobecności ojca i matki - ocalały. Spotkaliśmy się znowu w 2-gim Korpusie, ja po dwóch latach więzienia, on po roku. Każde z nas miało inny przydział. Witek nie był człowiekiem łatwym. Bardzo wybuchowy, niezrównoważony, zawsze w nerwach. Ale podstawową cechą jego charakteru była zawsze chęć niesienia pomocy innym. Są jeszcze chyba na świecie ludzie, którzy mu coś zawdzięczają. Był też niezwykle zaradny w każdych okolicznościach.<br> Widzieliśmy się kilka razy po wojnie, w Londynie i w Rzymie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego