Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
rzekła zdecydowanie:
- Trzeba go zanieść do świekra.
- Może samo przejdzie? - szepnęła nieśmiało Babka.
- Nie, nie przejdzie. A on drogo nie weźmie.
- Spróbuję jeszcze krupy gorące przykładać.
- Nie pomoże, pani kochana. Trzeba do starego, on zamówi i chłopiec się wyleczy. Nie takim on już doradził. Z samego miasta ludzie do niego przyjeżdżają. Jedną panią oficerową tak wyleczył, że mąż jej do dziś zapomnieć nie może, taki wdzięczny. Przyjdzie, bywa, w niedzielę i dziękuje staremu, dziękuje. Zawsze też jakiś gościniec przywiezie. No, to już lecę. Wieczorem zajrzę, żeby zapytać. Pani Burbowa odeszła żywo, napominając jeszcze z progu, żeby rady jej nie zbagatelizować. Kiedy
rzekła zdecydowanie:<br>- Trzeba go zanieść do świekra.<br>- Może samo przejdzie? - szepnęła nieśmiało Babka.<br>- Nie, nie przejdzie. A on drogo nie weźmie.<br>- Spróbuję jeszcze krupy gorące przykładać.<br>- Nie pomoże, pani kochana. Trzeba do starego, on zamówi i chłopiec się wyleczy. Nie takim on już doradził. Z samego miasta ludzie do niego przyjeżdżają. Jedną panią oficerową tak wyleczył, że mąż jej do dziś zapomnieć nie może, taki wdzięczny. Przyjdzie, bywa, w niedzielę i dziękuje staremu, dziękuje. Zawsze też jakiś gościniec przywiezie. No, to już lecę. Wieczorem zajrzę, żeby zapytać. Pani Burbowa odeszła żywo, napominając jeszcze z progu, żeby rady jej nie zbagatelizować. Kiedy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego