mocy, jakiej bym nie doświadczył będąc dyrektorem elektrowni stumegatonowej... Byłem indywidualistą, panowie, i moje życie miało sens... Do czasu... Do czasu, aż nie przyszła tu Wanda po zapomniany przez ciebie, Heniu, suwak logarytmiczny. Zachowałem się wobec niej po chamsku, myśląc, że będzie to dla niej wstrząsem, bo widziałem w niej przykładną żonę, spokojną panią magister, a tymczasem ona pragnęła siły, brutalności, udowodniła mi, że nie jest to siła ani brutalność, przytakując mi gorliwie i ośmieszając słodkimi powiedzeniami. Odebrała mi siłę, jak ta kobieta z Biblii odebrała siłę nadzwyczaj mocnemu Izraelicie Samsonowi, przez akceptację odebrała mi siłę. Nie myślcie, panowie, że nie