dwie - mówi. - Chciałam wtedy jechać do siostry na wakacje, żeby bawić jej dzieci. Ale w konsulacie potraktowali mnie strasznie, a na koniec powiedzieli: "bardzo nam przykro". Od tego czasu za każdym razem jak widzę ten gabinet, wiem, że idę tylko po to, żeby pokazać im dokumenty i usłyszeć "bardzo mi przykro" - mówi. - Papiery mam w porządku. Nie mogą mnie w konsulacie niczym zaskoczyć. Mam niemałe konto w banku, samochód, dom, własny biznes - twierdzi. - Będę tam chodzić co roku, dam im zarobić. Zobaczę, może w końcu im się znudzę i dadzą mi wizę. W Ameryce nie chcę mieszkać. Marzę tylko, żeby znów