Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
i znajomych. Poznał nieśmiały i proszący głos Babki, służbowy baryton pana Maciejki i czyjś dyszkant na poły płaczliwy, na poły gniewny.
- Cały dzień na nogach i na nogach, per pedes, że tak powiem - żalił się nieznajomy. - Uważacie państwo. Podjelniaki, Zajelniaki, Młyny Dolne i Górne, Mazelowo. Wszędzie trzeba być, wszędzie same przykrości, niezrozumienie u ludzi, a czasem nawet grubiaństwo. Jednym słowem, contradiction in adiecto. Może więc kredensik opieczętujemy, gosposiu?
- Boże ty mój jedyny, panie segregator, taka subiekcja, pierwszy raz w moim domu. Toż na tym kredensie jeszcze moja matka, świętej pamięci, chleb krajała.
- A może jest maszyna do szycia? Wystarczyłaby w sam
i znajomych. Poznał nieśmiały i proszący głos Babki, służbowy baryton pana Maciejki i czyjś dyszkant na poły płaczliwy, na poły gniewny.<br>- Cały dzień na nogach i na nogach, per pedes, że tak powiem - żalił się nieznajomy. - Uważacie państwo. Podjelniaki, Zajelniaki, Młyny Dolne i Górne, Mazelowo. Wszędzie trzeba być, wszędzie same przykrości, niezrozumienie u ludzi, a czasem nawet grubiaństwo. Jednym słowem, contradiction in adiecto. Może więc kredensik opieczętujemy, gosposiu?<br>- Boże ty mój jedyny, panie segregator, taka subiekcja, pierwszy raz w moim domu. Toż na tym kredensie jeszcze moja matka, świętej pamięci, chleb krajała.<br>- A może jest maszyna do szycia? Wystarczyłaby w sam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego