raz, kiedy Kasia była wyraźnie zdenerwowana, bo Paweł nie chciał spełnić jakiegoś jej polecenia. I to jej życzenie w jakiś sposób dotyczyło mnie. Kiedy zapytałem, o co chodzi, Paweł zbył to machnięciem ręki. Niezmiennie tuż po jej wejściu zadawał mi temat opowieści, którą mogłem snuć przez mniej więcej godzinę. Czasami, przypatrując się w tym czasie twarzy Kasi, miałem wrażenie, że się zasłuchała. Wiem, że to idiotyczne, że przecież nie mogła mnie słyszeć, ale wiem też, że czekała na te historyjki, i wiem, że przygotowywałem je dla niej. Dla niej, dla niego, dla nich. Często miałem wrażenie, że trudno jest to oddzielić. Tego