Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
także do naszego letniego domku nad Kisajnem koło zatoki Tracz, który ojciec postawił tak zwanym gospodarczym sposobem, czyli w ramach zajęć żołnierzy z jednostki.
Wszyscy znali Giżycko latem. Pociąg pędzi łukiem po brzegu Niegocina, na prawo zamglony błękit i żagle, na lewo zmęczona upałem zieleń. Z wiaduktu nad kanałem widać przystań, białe, stłoczone maszty jachtów, cały gąszcz. Zawsze kiedy wracałem, najpierw od wuja z Olsztyna, potem z Bydgoszczy, ze studiów, chwytało mnie za gardło pełne podniecenia oczekiwanie, jakbym przyjeżdżał pierwszy raz, jakby zaraz miało się wydarzyć nie wiadomo co. Wreszcie stacja, gdzie jezioro prawie że podchodzi pod tory. Z wagonów wygrzebują
także do naszego letniego domku nad Kisajnem koło zatoki Tracz, który ojciec postawił tak zwanym gospodarczym sposobem, czyli w ramach zajęć żołnierzy z jednostki.<br>Wszyscy znali Giżycko latem. Pociąg pędzi łukiem po brzegu Niegocina, na prawo zamglony błękit i żagle, na lewo zmęczona upałem zieleń. Z wiaduktu nad kanałem widać przystań, białe, stłoczone maszty jachtów, cały gąszcz. Zawsze kiedy wracałem, najpierw od wuja z Olsztyna, potem z Bydgoszczy, ze studiów, chwytało mnie za gardło pełne podniecenia oczekiwanie, jakbym przyjeżdżał pierwszy raz, jakby zaraz miało się wydarzyć nie wiadomo co. Wreszcie stacja, gdzie jezioro prawie że podchodzi pod tory. Z wagonów wygrzebują
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego