nieruchomy wiecheć wąsa i wyostrzone rysy, na Boga, jak w trumnie, tak jak go z dzieciństwa zapamiętałem, litość skręcała mi kiszki.<br>I nie znajdowałem słów, jakby wszystko przeminęło i nic się ostać nie mogło prócz ruiny i zapomnienia.<br>Jakby mu niczego nie oszczędzono, a imię jego w pamięci pokoleń legło przywalone głazem niewdzięczności.<br>Więc wszystek przeminął wraz ze swoją młodością górną i durną i nic po nim nie pozostało?<br>Ani po nim, ani po takich jak on?<br>Nic a nic?<br>Nic, prócz suchego grzbietu, który uwiera mnie w ramię, i znużonej, trzęsącej się głowy?<br>I będziemy tak siedzieć w milczeniu, patrząc