całych sił, a ona rośnie, wyraźnie widoczna nawet w świetle księżyca, z daleka dolatuje jakiś dźwięk, jak tupot, jak tętent koni, skąd tu konie - myśli Joanna i odwraca głowę w ich stronę, koni jeszcze nie widać, ale widać jakieś światła, które zbliżają się do niej, szybko nakłada mokrą spódnicę i przywiera do ściany wąwozu, światła są coraz bliżej, to pochodnie, tętent jest coraz głośniejszy, Joanna mocniej przywiera plecami do ściany, może mnie nie zobaczą - myśli, przesuwa się wzdłuż zbocza wąwozu, próbując wymacać jakąś szczelinę, w takim wąwozie powinny być jaskinie, oczy wbite w nadciągających jeźdźców, po co tu jadą, może to