odzież: bieliznę, skarpetki, jasne - chyba lniane - ubrania, zamszowe, szare cięte ażurowo letnie półbuciki, lekkie i przewiewne, a nawet chusteczki do nosa...<br>pospiesznie wciągamy to wszystko na siebie, pomagamy sobie nawzajem, pytamy, czy dobrze leży, i choć nie ma tu lustra, wiemy na pewno, że teraz wyglądamy już naprawdę schludnie i przyzwoicie,<br>i parami, ja oczywiście z Albinem, idziemy znów do refektarza, gdzie czeka na nas kolacja: ciasto drożdżowe, kakao i jakiś owoc, jak się okazuje, granat, który rozkrojony tryska szkarłatnym sokiem; ma cierpki smak...<br>ale nam wszystkim dawno już nie było tak słodko i szczerze dziękujemy Panu Bogu za te dary