pewnie nowin moc?<br>ANTEK wywieszając na twarzy smutek, wzruszy ramionami Niic... To znaczy, nieprawda że nic. Namawiają mnie frajery... bo jest nadzieja...<br>KLARA Oh, jakże się cieszę...<br>ANTEK ...jest nadzieja, że będą przyjmować do węgla... Nawet nieźle płacą.<br>KLARA chwyta go za rękę Nie. Pan przecież nie potrafi tych rąk przyzwyczaić do tych brył, do grud, do tych złomów... Pan tego dźwigać nie będzie... Te łomy, te skały-kawały... czarne. Najgorsze to, że czarne.<br>ANTEK Cóż... wojna mię wyrwała z tej największej warszawskiej restauracji, spomiędzy tych stolików mahoniowych na biało, spomiędzy kielichów kryształowych na rubinowo, z których lubił pijać generał Wyborową