imion się zacznie. Bo gdy imię śni się,<br>Niknie zarys cielesny, a duch trwa w zarysie,<br><br>Aż resztę oczu gasi mimowolna władza,<br>Która nieprzebudzonych ze snu wyprowadza.<br><br>śpieszmy się! Czas nam w drogę, a niema już czasu,<br>Drzwiami można wypłynąć, nie ruszając zasuw,<br><br>I w te światy roślinne i światy pstrokate<br>Popłynąć na kwietniową, na nową krucjatę.<br><br>Śpieszmy się! Czas nam w drogę! Świat za światem dąży<br>I z daleka lśni obłok atłasowej komży.<br><br>Ach, to Bóg się przyłączył do naszych koszmarów,<br>Opuściwszy swych niebios księżycowy parów:<br><br>Wspólna leży nam droga i niewiara wspólna,<br>I buszuje przed nami nicość nieutulna,<br><br>I