Typ tekstu: Książka
Autor: Błoński Jan
Tytuł: Forma, śmiech i rzeczy ostateczne
Rok: 1994
są podwójnie ważne. Nie tylko dlatego, że motywują zdarzenia. Przede wszystkim zdają się dorzucone w ostatniej chwili. Pułkownikowi zdawało się "nie wiadomo czemu", że po przebiciu (!) piłki "kula powinna była się skończyć" - cóż to za bzdura! Okazało się nagle, że sąsiadem oburzonej kobiety był "utajony epileptyk, który pod wpływem wstrząsu psychicznego, wywołanego policzkiem, dostał ataku". Po mądrościach balistycznych następują medyczne, "Utajony" był także emeryt z Tuluzy, który zawsze "marzył o skakaniu na głowy osobom siedzącym niżej". Te genialne bzdury, nad którymi wszyscy płakaliśmy ze śmiechu, kończą się przedwszesnym porodem markizy, która "niespodziewanie" podszyła męża dzieckiem.
Słowem, wszechwiedza narratora zdaje się wydrwiona
są podwójnie ważne. Nie tylko dlatego, że motywują zdarzenia. Przede wszystkim zdają się dorzucone w ostatniej chwili. Pułkownikowi zdawało się "nie wiadomo czemu", że po przebiciu (!) piłki "kula powinna była się skończyć" - cóż to za bzdura! Okazało się nagle, że sąsiadem oburzonej kobiety był "utajony epileptyk, który pod wpływem wstrząsu psychicznego, wywołanego policzkiem, dostał ataku". Po mądrościach balistycznych następują medyczne, "Utajony" był także emeryt z Tuluzy, który zawsze "marzył o skakaniu na głowy osobom siedzącym niżej". Te genialne bzdury, nad którymi wszyscy płakaliśmy ze śmiechu, kończą się przedwszesnym porodem markizy, która "niespodziewanie" podszyła męża dzieckiem.<br>Słowem, wszechwiedza narratora zdaje się wydrwiona
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego