była prawie szczęśliwa, ale... zaraz musiała gdzieś tajemniczo iść... jak zawsze. Cały czas dzwonił telefon... sekretariat pana X, sekretariat ministra Y, czy można przysłać kwiaty?... prosiła żebym odbierała telefony i mówiła, że później, że teraz są ważniejsze sprawy. Jedyny krótki moment świadomości to sekunda samotności w jej łazience i włosy, pukiel Jej wspaniałych włosów zostawiony w pośpiechu na szczotce. Krótki moment, sekunda. A potem... rzuciła w kąt brązowy kapelusz, założyła czerwony i... poszła, my w jedną stronę, Ona w inną, swoją, tajemniczą stronę. Z kim miałam do czynienia? Z kim mówiłam, że się przyjaźnię? Czułam się zawsze koło Niej jak proza