Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
z nich. Ojciec sypiał na żelaznym łóżku, dla mnie rozścielaliśmy na noc na podłydze materac złożony z trzech części. Oprócz łóżka w pokoju był stół, dwa krzesła i zlew z bieżącą wodą. Mieliśmy także prymus, na którym gotowaliśmy herbatę. Stołowała nas lokatorka z drugiego piętra, pani Rosińska, jejmość tęga i pulchna, z przylepionym do twarzy łagodnym uśmiechem, cechującym osoby o przytępionyrm słuchu.

Podobało mi się to studenckie życie, jak je nazywał ojciec. Zachowywał właściwą mu pogodę ducha. Widziałem jednak, że gnębi go dwuznaczna sytuacja, brak odpowiedniej pracy, a zwłaszcza rozbicie rodziny.

Po zamknięciu warsztatu, w pogodne letnie popołudnia chodziliśmy do Ogrodu
z nich. Ojciec sypiał na żelaznym łóżku, dla mnie rozścielaliśmy na noc na podłydze materac złożony z trzech części. Oprócz łóżka w pokoju był stół, dwa krzesła i zlew z bieżącą wodą. Mieliśmy także prymus, na którym gotowaliśmy herbatę. Stołowała nas lokatorka z drugiego piętra, pani Rosińska, jejmość tęga i pulchna, z przylepionym do twarzy łagodnym uśmiechem, cechującym osoby o przytępionyrm słuchu.<br><br>Podobało mi się to studenckie życie, jak je nazywał ojciec. Zachowywał właściwą mu pogodę ducha. Widziałem jednak, że gnębi go dwuznaczna sytuacja, brak odpowiedniej pracy, a zwłaszcza rozbicie rodziny.<br><br>Po zamknięciu warsztatu, w pogodne letnie popołudnia chodziliśmy do Ogrodu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego