Przez te parę minut, które przeciągnęły się do pół godziny, utwierdziłam się w przekonaniu, że telefoniczną drogą nie zrobią mi żadnej krzywdy. Nic mi nie grozi, przez telefon możemy rozmawiać do upojenia.<br>- Chciałbym wiedzieć, co pani zdążyła zrobić w tym krótkim czasie pomiędzy wizytą u mnie a dzisiejszym porankiem - powiedział pułkownik, wyraźnie wściekły. - Był do pani taki telefon, ale ani to nie była moja sekretarka, ani ja. I jakim sposobem pani jeszcze żyje?<br>- Wyłącznie dlatego, że zabrakło mi benzyny - wyjaśniłam z ociekającą jadem satysfakcją. - Oraz dlatego, że mam dobry węch. Trzeba było użyć czego innego, a nie tego samego draństwa co