dostarczył mi zbyt wielu przeżyć, jak na jednego<br>biednego rekonwalescenta.<br> Przede wszystkim - świeże powietrze, którego nie wąchałem od tak<br>dawna, że z wrażenia nogi mi się uginały.<br> I zieleń drzew, krzewów, trawy.<br> Te obłoki zieleni, którą najpierw ujrzałem, a zaraz potem - każde<br>źdźbło, każdy listek z osobna!<br> Każdą żyłkę i puls soków.<br> Nasz wspólny oddech - traw, drzew, krzewów, mój i Heleny.<br> 0, za wiele, za wiele zachwytu, jak na jednego rekonwalescenta...<br> I tyle słońca na dowód, że wszystko od słońca pochodzi.<br> Tyle niespodzianych rzeczy!<br> Widzę, czuję, lecz nie wierzę.<br> Helena zarzuciła mi ręce na szyję, ja nie wierzę.<br> Trawa pod stopami