Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
skończyła nalewanie, w oczach ćmiło, poczuła się wycieńczona i mokra jak mysz. Kocioł był próżny. Wygasiła płomień na palenisku.
Świstawka zabrzmiała przeciągle trzy razy, wszyscy wrócili do roboty i po chwili pyrkotał już walec parowy. Jaśka usiadła na progu szopy. Czuła pod czaszką doskwierający ból, a gdy przechyliła głowę, dokuczliwe pulsowanie w skroni. Zastanawiała się, czy zażyć proszek zaraz, czy dopiero na noc, aby można było zasnąć. Czekało ją jeszcze całe popołudnie przy kotle, do ostatniego wrzątku po robocie.
Od nasypu niósł się nieustannie ten sam, rytmiczny okrzyk: "Raz, dwa wziali... P-ut' padniali!... Raz, dwa drużno!..." Jaśce zdawało się, że
skończyła nalewanie, w oczach ćmiło, poczuła się wycieńczona i mokra jak mysz. Kocioł był próżny. Wygasiła płomień na palenisku.<br>Świstawka zabrzmiała przeciągle trzy razy, wszyscy wrócili do roboty i po chwili pyrkotał już walec parowy. Jaśka usiadła na progu szopy. Czuła pod czaszką doskwierający ból, a gdy przechyliła głowę, dokuczliwe pulsowanie w skroni. Zastanawiała się, czy zażyć proszek zaraz, czy dopiero na noc, aby można było zasnąć. Czekało ją jeszcze całe popołudnie przy kotle, do ostatniego wrzątku po robocie.<br>Od nasypu niósł się nieustannie ten sam, rytmiczny okrzyk: "&lt;foreign&gt;Raz, dwa wziali... P-ut' padniali!... Raz, dwa drużno!...&lt;/&gt;" Jaśce zdawało się, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego