Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
zdumiony na oddalającą się postać pana, który tak ostro przemawiał do córki.
Za dworcem kolejowym, nad rzeczką, był lasek niewielki, do którego często chodziły dzieci. Tu właśnie miało się odbyć zebranie, zwołane dnia tego przez Władka.
- Na tym zebraniu wszystko się musi rozstrzygnąć - obiecywał, wobec czego wszystkie dzieci stawiły się punktualnie.
Najpóźniej przyszedł Jerzy i oznajmił:
- Zoi nie pozwolono przyjść. Sam prosiłem jej ojca - nie pozwolił, i już.
To rzekłszy wyjął z kieszeni garść orzechów i siadłszy z boku na pieńku zajął się gorliwie jedzeniem. Łupiny trzeszczały w jego mocnych, białych zębach.
Tymczasem Władek kazał wszystkim usiąść, sam wstał i powiedział
zdumiony na oddalającą się postać pana, który tak ostro przemawiał do córki.<br>Za dworcem kolejowym, nad rzeczką, był lasek niewielki, do którego często chodziły dzieci. Tu właśnie miało się odbyć zebranie, zwołane dnia tego przez Władka.<br>- Na tym zebraniu wszystko się musi rozstrzygnąć - obiecywał, wobec czego wszystkie dzieci stawiły się punktualnie.<br>Najpóźniej przyszedł Jerzy i oznajmił:<br>- Zoi nie pozwolono przyjść. Sam prosiłem jej ojca - nie pozwolił, i już.<br>To rzekłszy wyjął z kieszeni garść orzechów i siadłszy z boku na pieńku zajął się gorliwie jedzeniem. Łupiny trzeszczały w jego mocnych, białych zębach.<br>Tymczasem Władek kazał wszystkim usiąść, sam wstał i powiedział
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego