będę szczęśliwa. Gdy nie wrócimy - wszystko będzie twoje - z wyjątkiem nas. Twoja - na nigdy - M.".<br>Pensjonat Wassermanów jaśniał świeżym tynkiem na tle wysokich topoli i lip, posadzonych przez właścicieli by cieszyły oko bywalców. Brzęczały muchy, było pusto. Ostatni goście, przestraszeni pogłoskami o nadciągającej wojnie, wyjechali już do domów. Góry stały puste, wznosząc się nad opustoszałym miastem, po którym snuło się coraz mniej mieszkańców: władze zlikwidowały urząd miejski, pozostawiając tylko nielicznych przedstawicieli, policja ewakuowała się, młodzi ludzie ciągnęli na miejsca, gdzie mieli wyznaczone zbiórki mobilizacyjne. Alejką od strony miejskich łazienek podszedł do Michała Tadek, jego dawny kompan od wspinaczek, a potem towarzysz