nic nie ma, prócz tego, że smutno...<br><br>Lecz on smutek w pośmiertnej przekroczył podróży,<br>Pierś wzbogacił weselem nowego żywota,<br>A gdy mu nieśmiertelność zbyt modro się dłuży -<br>Tka snowi wieczystemu wezgłowie ze złota!...<br><br>Zazdroszczę mu, bo duszę do trosk ma niezdolną,<br>Nie wie, co to jest - nędza i żal i pustkowie.<br>Poznał przepych tajemnic! Niech wszystko opowie,<br>Bo już - czas! Bo już dłużej przemilczać nie wolno!<br><br>Lecz w chwili, gdy chcę zwiewne zadać mu pytania<br>O słonecznych utrudach, o gwiezdnych mozołach,<br>Widzę nagle, jak blednąc męczeńsko się słania<br>Ten zagrobnych ran pleśnią pokryty biedołach!...<br><br>W gęstwinie - cieniścieje bezludzie i lśni tam