zgrozą, że w chacie - nędza i zagłada -<br>A on w szale występnym wiersz śpiewny układa!<br>I Bóg, wsparty wędrownie o srebrzystą krawędź<br>Obłoku, co się wzburzył skrzydłami, jak łabędź -<br>Z łabędzia - do poety, zbłąkanego we śnie -<br>Uśmiecha się i pięścią grozi jednocześnie! -</><br><div type="poem" sex="m"><tit>URSZULA KOCHANOWSKA</><br><br>Gdy po śmierci w niebiosów przybyłam pustkowie,<br>Bóg długo patrzył na mnie i głaskał po głowie.<br><br>"Zbliż się do mnie, Urszulo! Poglądasz, jak żywa...<br>Zrobię dla cię, co zechcesz, byś była szczęśliwa.''<br><br>"Zrób tak, Boże - szepnęłam - by w nieb Twoich krasie<br>Wszystko było tak samo, jak tam - w Czarnolasie!'' -<br><br>I umilkłam zlękniona i oczy unoszę,<br>By zbadać