w kantorku, do którego przez nie umyte szyby w oknie wpadała smuga zachodzącego słońca. Palce Zosi biegły po klawiszach szybko i zwinnie. Fryderyk przyglądał się jej smukłym rękom, z wolna poddając się pokusie, pochylił się i dotknął wargami jej włosów, leciutko, muskając je ledwie, choć pragnął zanurzyć się w ich puszystą urodę. Zapachniało snem, który nawiedzał go po nocach, przymknął oczy czując, że serce gwałtownie przyśpiesza.<br>- ... położono fundamenty na odcinku B cztery przecinek. I co dalej? - spytała Zosia.<br>Fryderyk wyprostował się natychmiast. Złapał oddech, podniósł dłoń do czoła. Zosia zerknąwszy przez ramię napotkała jego dziwne, przymglone spojrzenie. Nie cierpiała takiego wyrazu