Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
w kantorku, do którego przez nie umyte szyby w oknie wpadała smuga zachodzącego słońca. Palce Zosi biegły po klawiszach szybko i zwinnie. Fryderyk przyglądał się jej smukłym rękom, z wolna poddając się pokusie, pochylił się i dotknął wargami jej włosów, leciutko, muskając je ledwie, choć pragnął zanurzyć się w ich puszystą urodę. Zapachniało snem, który nawiedzał go po nocach, przymknął oczy czując, że serce gwałtownie przyśpiesza.
- ... położono fundamenty na odcinku B cztery przecinek. I co dalej? - spytała Zosia.
Fryderyk wyprostował się natychmiast. Złapał oddech, podniósł dłoń do czoła. Zosia zerknąwszy przez ramię napotkała jego dziwne, przymglone spojrzenie. Nie cierpiała takiego wyrazu
w kantorku, do którego przez nie umyte szyby w oknie wpadała smuga zachodzącego słońca. Palce Zosi biegły po klawiszach szybko i zwinnie. Fryderyk przyglądał się jej smukłym rękom, z wolna poddając się pokusie, pochylił się i dotknął wargami jej włosów, leciutko, muskając je ledwie, choć pragnął zanurzyć się w ich puszystą urodę. Zapachniało snem, który nawiedzał go po nocach, przymknął oczy czując, że serce gwałtownie przyśpiesza.<br>- ... położono fundamenty na odcinku B cztery przecinek. I co dalej? - spytała Zosia.<br>Fryderyk wyprostował się natychmiast. Złapał oddech, podniósł dłoń do czoła. Zosia zerknąwszy przez ramię napotkała jego dziwne, przymglone spojrzenie. Nie cierpiała takiego wyrazu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego